Polska, wspólnie z krajami bałtyckimi – Estonią, Litwą i Łotwą – oraz solidnym zestawem partnerów biznesowych i badawczych, złożyła wniosek do Komisji Europejskiej o wsparcie projektu Baltic AI GigaFactory. To nie jest jeszcze start budowy, a dopiero formalne zgłoszenie, ale i tak robi wrażenie. Bo to my, Polska, jesteśmy liderem tego technologicznego mariażu.
Wizja gigantyczna, ambicje jeszcze większe
Celem Baltic AI GigaFactory jest nie tylko stworzenie potężnego centrum obliczeniowego w Polsce, ale i solidne przyspieszenie rozwoju AI w całym regionie. Fabryka – choć nie będzie produkować śrubek, a raczej modele językowe – ma też wspierać rozwój takich narzędzi jak PLLuM i Bielik. Brzmi swojsko? Bo takie mają być – lokalne, bałtyckie, a nie kopiowane z Doliny Krzemowej.
Nowa infrastruktura ma trafić do naukowców, firm, administracji i zwykłych obywateli. I to nie tylko jako narzędzie badawcze – GigaFactory będzie wspierać zarówno trenowanie, jak i wdrażanie dużych modeli AI w skali, jakiej region jeszcze nie widział.
Polska – centrum dowodzenia AI
„Jestem dumny, że Polska współtworzy tę koalicję” – mówi wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski. I trudno się nie zgodzić. Według założeń, nowe centrum będzie zintegrowane z już istniejącymi ośrodkami w takich miastach jak Kraków, Poznań, Warszawa czy Gdańsk. Ale też z placówkami w Tallinie, Rydze i Wilnie. Jednym słowem – AI-owa linia kolejowa przez cały Bałtyk.
Litwa też głos zabiera
Minister gospodarki Litwy, Lukas Savickas, nie przebiera w słowach: „Każda inwestycja w tym regionie to inwestycja w nasze bezpieczeństwo i siłę gospodarczą. Musimy działać razem, jeśli chcemy coś znaczyć geopolitycznie.” Aż chce się powiedzieć: mów dalej, Lukas.
Gdzie ta GigaFactory?
Dokładna lokalizacja nie została jeszcze wybrana, ale wiadomo, że będzie to Polska – maksymalnie dwie lokalizacje, zielona energia i szybki internet obowiązkowe. Całość ma być budowana etapami, by dostosować się do rozwoju technologii i uniknąć sytuacji typu „zbudowaliśmy, ale już nieaktualne”.
3 miliardy euro – i to nie tylko z budżetu UE
Projekt wyceniono na 3 mld euro, z czego aż 65% ma pochodzić z sektora prywatnego. Partnerzy to m.in. Allegro, Cloudferro, Beyond.pl, Synerise, Wirtualna Polska i… Orange Polska, które w tym przypadku nie ma nic wspólnego z telefonami. Do tego cała armia instytucji badawczych, od Cyfronetu po Uniwersytet w Tartu.
Czy to się opłaci?
Twórcy projektu przekonują, że GigaFactory będzie komercyjnie opłacalna. Przychody mają pokrywać koszty operacyjne, a inwestorzy prywatni mogą liczyć na zwrot z inwestycji. Optymizm? Tak. Ale tym razem podszyty konkretami – czyli zaangażowaniem nauki, biznesu i polityki.