Google właśnie odsłonił dziesiątą generację swoich smartfonów – Pixel 10, Pixel 10 Pro i Pixel 10 Pro XL. W świecie, gdzie każdy producent chwali się „najlepszym aparatem” czy „najmocniejszym procesorem”, gigant z Mountain View postanowił iść o krok dalej. Nowe Pixele mają nie tylko robić świetne zdjęcia i działać płynnie, ale przede wszystkim być… sprytniejsze od poprzedników. A to dzięki sztucznej inteligencji, która w tej serii gra pierwsze skrzypce.
Tensor G5 – serce pełne AI
Najważniejszym elementem nowych modeli jest autorski procesor Tensor G5 – największa zmiana od momentu debiutu serii Tensor. Chip powstał we współpracy z Google DeepMind i jako pierwszy uruchamia na urządzeniu nową wersję Gemini Nano. Efekt? Generatywna AI działa lokalnie, bez potrzeby sięgania co chwilę do chmury. Dzięki temu telefon szybciej reaguje, a dane użytkownika pozostają bezpieczniej „u siebie”.
Nowością jest Magic Cue – inteligentny pomocnik, który podsuwa informacje wtedy, kiedy ich potrzebujesz. Przykład? Podczas rozmowy z linią lotniczą telefon automatycznie wyświetli szczegóły Twojego lotu wyciągnięte z maila. Albo gdy ktoś poprosi Cię o wspólne zdjęcia z wakacji, Pixel błyskawicznie wyszuka odpowiednie kadry i pokaże je w oknie czatu. Takie cyfrowe „mam to pod ręką” – zanim zdążysz o tym pomyśleć.
Aparat, który uczy robić zdjęcia
Pixel od lat jest synonimem świetnej fotografii mobilnej. W serii 10 Google dołożył jednak coś, co można nazwać wirtualnym nauczycielem fotografii – Camera Coach. Funkcja analizuje kadr i podpowiada, jak poprawić ujęcie: czy przesunąć obiekt, czy zmienić perspektywę. To trochę jakby obok nas stał cierpliwy znajomy fotograf, który zamiast krytykować, motywuje do lepszych ujęć.
Z kolei Pro Res Zoom, dostępny w wersjach Pro i Pro XL, pozwala sięgnąć nawet po 100x przybliżenie. I to nie zwykłe „cyfrowe rozciąganie pikseli”, a wykorzystanie generatywnego modelu obrazu, który inteligentnie uzupełnia szczegóły. Innymi słowy – księżyc sfotografowany Pixelem ma szansę wyglądać jak księżyc, a nie rozmazana kulka.
Google Photos: „popraw zdjęcie” zamiast suwaków
Wraz z premierą Pixel 10 odświeżono także Google Photos. Największy hit? Edycja głosowa lub tekstowa. Nie trzeba już mozolnie przesuwać suwaków kontrastu czy nasycenia – wystarczy powiedzieć „usuń samochody z tła” albo „przywróć kolory w tym starym zdjęciu”. Edytor zrobi resztę sam.
Google zadbał też o przejrzystość – każda edytowana fotografia otrzyma metadane C2PA Content Credentials, które pokazują, w jaki sposób obraz został zmodyfikowany. To ważny krok w czasach, gdy granica między zdjęciem a grafiką AI zaczyna się rozmywać.
Gemini Live – asystent, który patrzy i reaguje
Na deser Google dorzucił dużą aktualizację dla Gemini Live – swojego rozmówcy AI. Teraz asystent potrafi korzystać z kamery, by udzielać wskazówek wizualnych w czasie rzeczywistym. Wyobraź sobie: pokazujesz dwa modele butów, a Gemini zaznacza ten, który pasuje do Twojej kurtki. Albo skanujesz skrzynkę z narzędziami, a telefon podpowiada, które śrubokręty będą pasowały do konkretnej śruby.
Asystent integruje się także z coraz większą liczbą aplikacji Google – od Kalendarza i Keepa po Wiadomości czy Mapy. Dzięki temu możesz na przykład podczas rozmowy z Gemini dodać zakupy do listy w Keep, ustawić przypomnienie w Zadaniach, a chwilę później poprosić go o wysłanie SMS-a do znajomego. Wszystko w jednym, płynnym dialogu.
Co więcej, Gemini zaczyna mówić jak… człowiek. Dzięki nowym modelom jego głos potrafi być spokojniejszy, gdy temat jest stresujący, szybszy, gdy się spieszysz, albo nawet „teatralny”, jeśli poprosisz go o opowieść o starożytnym Rzymie w roli Juliusza Cezara.
Cena, dostępność i… przyszłość
Nowe Pixele trafią na półki 28 sierpnia. Ceny zaczynają się od 799 dolarów za Pixel 10, 999 dolarów za Pixel 10 Pro i 1199 dolarów za największego Pro XL. Kupujący modele Pro dostaną dodatkowo rok abonamentu Google AI Pro – czyli pełen dostęp do najnowszych funkcji sztucznej inteligencji.
Czy to już telefon, czy asystent osobisty?
Patrząc na nową serię Pixel 10, trudno oprzeć się wrażeniu, że Google coraz bardziej rozmywa granice między smartfonem a cyfrowym pomocnikiem. Owszem, to wciąż urządzenia z pięknymi ekranami, mocnymi bateriami i świetnym aparatem. Ale sedno tkwi gdzie indziej – w AI, które ma przewidywać nasze potrzeby, pomagać i podpowiadać.
Można powiedzieć, że dawniej telefon był narzędziem. Teraz Google chce, by stał się partnerem – takim, który zna Twój rozkład dnia, przypomni o urodzinach mamy i jeszcze poprawi grupowe selfie, żeby nikt nie wyszedł z zamkniętymi oczami.