Wybór redakcji Technologia

Microsoft świętuje 50-lecie i pokazuje kierunek dla Copilota. Nadchodzi „Twój AI Towarzysz”

Podczas hucznego jubileuszu 50-lecia Microsoftu w Redmond, na scenie pojawiły się znane nazwiska – Bill Gates, Steve Ballmer, Satya Nadella… Ale to Mustafa Suleyman, obecny szef Microsoft AI, był tym, który wyciągnął z rękawa najciekawsze karty. I nie, nie chodziło o tort ani o wspominki z garażu Gatesa. Chodziło o Copilota – cyfrowego asystenta, który zyskał nowy wymiar i nowe ambicje.

Sukces mierzony… sukcesem sesji

Suleyman nie mówił o zasięgach, klikach czy memach. Skupił się na SSR – czyli wskaźniku skutecznych sesji (successful session rate). To nowa miara jakości, która mówi: czy użytkownik faktycznie dostał to, czego chciał od AI?

– Naprawdę mocno skupiam zespół na SSR – mówił Mustafa. I choć brzmi to jak kolejny korpobełkot, to ma to sens. Bo w świecie, gdzie AI potrafi gadać dużo, dobrze i czasem… kompletnie nie na temat, sukces oznacza jedno: osiągnięcie celu użytkownika.

Microsoft korzysta z analizy sentymentu i uczenia maszynowego, by ocenić, czy rozmowa z Copilotem była udana. Dane pochodzą z anonimowych logów i – jak zapewnia firma – nie chodzi o podglądanie prywatnych spraw, tylko o to, by maszyna stawała się lepsza.

I ponoć się staje. – W ciągu ostatnich czterech miesięcy skuteczność sesji wzrosła dramatycznie – chwali się Suleyman.

Przyszłość to „Twój AI Towarzysz”

Ale największą nowinką był nie sam Copilot, a jego ewolucja. Microsoft zaprezentował Your AI Companion – nową wersję asystenta, który nie tylko ma pamięć, ale też potrafi z niej korzystać. Zgodnie z zapowiedzią, nowy Copilot zapamięta imię Twojego psa, trudny projekt w pracy i to, że próbujesz nie zjeść pizzy po 22:00. Brzmi jak partner idealny… dla niektórych może nawet zbyt idealny.

W świecie, gdzie AI zaczyna znać nas lepiej niż własna ciotka, Microsoft stawia na zindywidualizowaną relację z technologią. Jak twierdzi Suleyman, każdy Copilot ma być inny, bo każdy użytkownik jest inny. To nie jest już tylko cyfrowy pomocnik. To partner do rozmowy, który wie, kiedy się odezwać, a kiedy zamilknąć.

Nowa era, nowy język

Microsoft chce nie tylko tworzyć użyteczne narzędzia, ale też… nowe relacje z technologią. – To bogatsze, bardziej dynamiczne i wspierające niż jakiekolwiek oprogramowanie wcześniej – twierdzi Suleyman. Czyli? Zamiast klików i komend – rozmowa. Zamiast zimnych algorytmów – coś, co choćby udaje zrozumienie.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Microsoft z Copilotem idzie w stronę cyfrowej empatii. A jeśli ten trend się utrzyma, to za kilka lat „asystent AI” może brzmieć równie staroświecko, jak dziś „odtwarzacz MP3”.

Źródło

Wyjście z wersji mobilnej