Big Data Technologia Wybór redakcji

Kod xAI Muska w rękach świata

Elon Musk, znany w świecie technologii zarówno jako wizjoner, jak i cyfrowy błazen dworu, znowu zaskakuje. Tym razem postanowił otworzyć Pandorę sztucznej inteligencji, udostępniając kod swojego najnowszego projektu xAI (eXplainable Artificial Intelligence) na licencji open source. Czy to kolejny krok w kierunku technologicznej utopii czy potencjalny prolog do scenariusza rodem z „Terminatora”?

W świecie, gdzie każdy tweet Musk’a może wywołać burzę na giełdzie, a jego samochody latają w kosmos, wszystko jest możliwe. Zanim jednak zaczniemy pakować zapasy do piwnicy w obawie przed buntującymi się robotami, przyjrzyjmy się, co tak naprawdę kryje się za tym gestem i jak może on wpłynąć na przyszłość AI oraz nasze codzienne interakcje z technologią.

Elon Musk, który w przeszłości nie raz wyrażał swoje obawy dotyczące sztucznej inteligencji, teraz wydaje się zmieniać front, stawiając na transparentność i współpracę. Wypuszczając w świat kod xAI, Musk daje do zrozumienia, że najlepszą obroną przed niekontrolowanymi AI jest… no właśnie, kontrola społeczności nad ich rozwojem.

Przemysł AI, który do tej pory otaczała aura tajemniczości, być może stanie się teraz bardziej zrozumiały dla przeciętnego Kowalskiego. Oczywiście, zakładając, że przeciętny Kowalski zna się na kodowaniu, co jest równie prawdopodobne, jak to, że Twój kaktus nauczy się grać na flecie.

Co ciekawe, Musk nie jest pierwszym, który postawił na otwartość w AI. Ruch open source od lat rośnie w siłę, a wielu ekspertów uważa, że dzielenie się wiedzą i zasobami może przyspieszyć rozwój technologii, a jednocześnie zapewnić większe bezpieczeństwo. To trochę jak z przepisami na ciasto babci – im więcej osób je zna, tym większa szansa, że ktoś inny upiecze równie smaczne ciasto, zamiast wywołać pożar kuchni.

Nie można jednak zapominać o potencjalnych ryzykach. Udostępnienie zaawansowanego kodu AI może otworzyć drzwi dla osób o wątpliwych intencjach. Z jednej strony mamy otwartą platformę do nauki i innowacji, z drugiej – potencjalne narzędzie dla cyberprzestępców. To trochę jakby dać dzieciom zapałki i powiedzieć: „Bawcie się, ale uważajcie, żeby nie spalić domu”.

Podsumowując, ruch Muska to krok w nieznane, który może zarówno przyspieszyć rozwój dobroczynnych zastosowań AI, jak i – w najgorszym wypadku – przyczynić się do stworzenia cyfrowego Frankensteina. Czas pokaże, czy będziemy świadkami technologicznej renesansu czy raczej będziemy musieli nauczyć się mówić „do widzenia” w języku robotów. Jedno jest pewne – w świecie technologii nigdy nie jest nudno, a Elon Musk znowu udowadnia, że potrafi zaskoczyć wszystkich – od analityków rynku po przeciętnego użytkownika smartfona.

Źródło

Wyjście z wersji mobilnej