W ostatnim czasie na rynku finansowym doszło do znaczącego wydarzenia, które z pewnością zasługuje na uwagę.
Alphabet, ogromny technologiczny kolos, właśnie weszło w ekskluzywny klub firm wartych 2 biliony dolarów. To historyczny moment zaszczepiony ogłoszeniem pierwszej dywidendy gotówkowej firmy oraz wzrostem przychodów i zysków, które wręcz zszokowały analityków. Alphabet, niczym doświadczony skarbnik, zdecydował się rozdzielić trochę swoich bogactw z inwestorami, rezygnując z tradycyjnego gromadzenia „na czarną godzinę”.
Wprowadzony program dywidendowy wynosi 20 centów na akcję, co sumuje się do gigantycznych 2,5 miliarda dolarów dla akcjonariuszy. To pierwszy taki ruch Alphabetu, naśladując tym Meta, która podobne kroki stawiała wcześniej w tym roku.
Przychody firmy skoczyły o 15% w pierwszym kwartale, osiągając astronomiczną kwotę 80,5 miliarda dolarów, bijąc prognozy analityków. Zysk netto z kolei wzrósł o 57%, co również przekroczyło oczekiwania rynku. Po tych ogłoszeniach, akcje Alphabet wzrosły o około 10%, co pchnęło wartość rynkową firmy do 2,15 biliona dolarów.
Sundar Pichai, CEO Alphabet i Google, pochwalił się: „Nasze wyniki za pierwszy kwartał odzwierciedlają silną wydajność w wyszukiwarce, YouTube i Cloud”. Przyznał też, że firma jest świetnie przygotowana do nadchodzącej fali innowacji w AI, dzięki silnym fundamentom w badaniach i globalnym zasięgu swoich produktów.
Z kolei inwestorzy z entuzjazmem przyjęli plany Alphabet dotyczące AI, choć ogłoszenie przez Meta dużych wydatków na AI w zeszłym tygodniu spowodowało spadek wartości ich akcji o 11%. W świecie technologii to nie lada dreszczowiec, gdzie jedni zdobywają koronę króla AI, a inni muszą zadowolić się mniej bajecznymi rolami.