Business Wybór redakcji

Elon Musk kontra OpenAI

W świecie, gdzie technologia rozwija się szybciej niż plotki w małym miasteczku, nadchodzi wiadomość, która sprawia, że nawet najbardziej zatwardziali sceptycy zaczynają wierzyć w magię sztucznej inteligencji. OpenAI, organizacja, która zrewolucjonizowała nasze podejście do maszynowych rozmówców, znów trafia na pierwsze strony gazet.

Tym razem jednak nie chodzi o kolejną ulepszoną wersję ChatGPT, która potrafi napisać wiersz godny Szekspira albo rozwiązać równanie, nad którym matematycy łamią sobie głowy od dekad. Nie, tym razem to coś, co ma więcej wspólnego z reality show niż z naukowym laboratorium. E-maile między OpenAI a Elonem Muskiem, ikoną technologii i człowiekiem, który na Twitterze jest równie aktywny co niektóre komórki naszego mózgu – oto co wstrząsnęło światem technologii. Ale zanim przejdziemy do szczegółów, pozwólcie, że przedstawię Wam tę historię z przymrużeniem oka, bo przecież nawet najbardziej poważne tematy zasługują na odrobinę humoru. Czyż nie?

Kiedy myślimy o sztucznej inteligencji, większość z nas wyobraża sobie zapewne roboty gotujące obiad lub samochody, które same znajdą dla nas miejsce parkingowe. Ale co, jeśli powiem Wam, że AI może również służyć jako najbardziej zaawansowany pośrednik w historii? Tak, dokładnie – pośrednik w przesyłaniu e-maili między dwoma gigantami technologii. Właśnie to się stało, gdy światło dzienne ujrzała korespondencja między OpenAI a Elonem Muskiem.

Widzicie, OpenAI to nie tylko laboratorium AI, to także fabryka plotek godna Hollywood. E-maile, które wyciekły do publicznej wiadomości, zawierają szczegóły, które mogą sprawić, że Wasze smartfony będą chciały je przeczytać na głos, nawet jeśli macie wyłączone powiadomienia. Elon Musk, znany z tego, że jego Twitter jest jak sklep z fajerwerkami – zawsze coś się dzieje – tym razem zaskoczył wszystkich w wymianie wiadomości, która mogłaby być scenariuszem na komedię romantyczną, gdyby tylko AI potrafiło się zakochać.

Co ciekawe, niektóre z e-maili są tak technicznie zaawansowane, że nawet najbardziej bystry asystent Google mógłby się poczuć jak uczniak na pierwszej lekcji fizyki kwantowej. Rozmowy dotyczące przyszłości AI, etyki maszyn i potencjalnych skutków dla ludzkości brzmią jak coś, co mogłoby być opracowane przez ChatGPT po nocnym maratonie filmów z Asimovem w tle.

Ale nie dajmy się zwieść – poza technologicznym żargonem kryje się też duża dawka osobistych uwag i spostrzeżeń, które sprawiają, że między linijkami kodu można dostrzec prawdziwe emocje i zarzuty o etykę działania. To trochę jakbyśmy odkryli, że R2-D2 z „Gwiezdnych Wojen” miałby dziennik, w którym opisuje swoje uczucia względem C-3PO.

Co z tego wyniknie? Czy Elon Musk wykorzysta te informacje, by wysłać kolejnego satelitę w kosmos, który będzie miał za zadanie przekonać obcych do subskrypcji jego Twittera / X? A może OpenAI stworzy AI tak zaawansowane, że będzie mogło zastąpić nas w rodzinnych obiadach, odpowiadając za nas na trudne pytania cioci o to, kiedy w końcu znajdziemy porządną pracę?

Źródło

Wyjście z wersji mobilnej