Najnowsza odsłona sztucznej inteligencji od OpenAI – GPT-5 – właśnie zadebiutowała i według zapowiedzi twórców to największy skok jakościowy, jaki do tej pory widzieliśmy. Czy to faktycznie nowa era AI, czy tylko dobrze wypolerowana kontynuacja poprzednich modeli? Cóż, są argumenty za jednym i drugim.
Jeden system, wiele możliwości
GPT-5 to nie tylko kolejna cyferka w nazwie. To zintegrowany system, który wie, kiedy odpowiedzieć szybko, a kiedy „pomilczeć chwilę” i zastanowić się dłużej – zupełnie jak my, kiedy próbujemy przypomnieć sobie PIN do karty.
Nowością jest system routingu, który w czasie rzeczywistym decyduje, czy wystarczy „zwykłe GPT-5”, czy potrzebna będzie wersja myśląca głębiej – czyli GPT‑5 thinking. A jeśli wyczerpiemy limit? Wjeżdża GPT‑5 mini – mniejsza wersja, ale nadal zaskakująco sprawna.
Kodowanie? Proszę bardzo
GPT-5 pokazuje pazur przede wszystkim w kodowaniu. Lepiej rozumie złożone repozytoria, tworzy front-endy, których nie powstydziłby się zawodowy projektant UI, i intuicyjnie dobiera typografię. Dosłownie zamienia pomysł w działający, estetyczny projekt – często w jednej iteracji. Twórcy porównują to do koderskiej wersji „Słowo daj – a stanie się strona”.
Pisanie, które ma rytm
W zakresie pisania GPT-5 to w zasadzie najbardziej utalentowany ghostwriter, jakiego można sobie wymarzyć. Radzi sobie nawet z iambicznym pentametrem (tak, to coś z Szekspira), a jednocześnie potrafi sklecić dobrze brzmiącego maila w korpo-nowomowie. Dla twórców treści – złoto.
Zdrowsze podejście do zdrowia
OpenAI mocno postawiło też na zdrowie. GPT-5 to najbardziej zaawansowany model w tej dziedzinie, osiągając najlepsze wyniki w benchmarkach (np. HealthBench). Potrafi zadać właściwe pytania, dopasować odpowiedź do poziomu wiedzy użytkownika, a wszystko to bez udawania lekarza. No i dobrze – nie każdy AI musi od razu robić przeszczepy.
Mniej halucynacji, więcej faktów
GPT-5 lepiej rozumie, co wie, a czego nie wie. Według testów, jego odpowiedzi zawierają nawet o 80% mniej błędów niż poprzednicy (w wersji „myślącej”). Gdy nie zna odpowiedzi – mówi to wprost. W świecie AI to jak przyznanie się do winy w korporacji: rzadkie, ale cenne.
Bezpieczniej i mniej… miłośnie
Koniec z przesadnym zachwytem AI nad naszymi pomysłami. GPT-5 mniej słodzi, rzadziej używa emoji i nie zgadza się z użytkownikiem tylko dlatego, że tak wypada. Słowem: zachowuje się jak dobry przyjaciel z doktoratem, a nie jak entuzjastyczny chatbot z 2018 roku.
Wersja Pro i nowe osobowości
Dla bardziej wymagających – GPT‑5 Pro. To model, który dostaje dostęp do więcej mocy obliczeniowej i… więcej czasu na zastanowienie. W testach poradził sobie najlepiej w dziedzinach takich jak zdrowie, matematyka i programowanie, a eksperci ocenili go jako najbardziej użyteczny wariant.
A jeśli komuś nie wystarczy moc, może też wybrać osobowość swojego chatbota. Wśród dostępnych stylów rozmowy są m.in. Cynik, Robot i Słuchacz – i nie, to nie jest żart. W końcu każdy potrzebuje czasem pogadać z kimś, kto odpowie z ironią lub empatią.
Dostępność
GPT-5 jest już dostępny dla użytkowników ChatGPT – także tych korzystających z darmowego planu, choć z pewnymi ograniczeniami. Użytkownicy Plus i Pro mają więcej swobody, a ci na planie Pro dostają także dostęp do wersji GPT‑5 Pro. Wersja mini aktywuje się automatycznie, gdy przekroczymy limity, ale nadal oferuje solidne możliwości.
GPT‑5 to nie tylko aktualizacja – to próba redefinicji tego, czym może być „rozmowa z AI”. I choć nie ma jeszcze duszy, to coraz częściej brzmi, jakby zaczynała się budzić.
Czy to dobrze? Cóż, zapytajmy GPT-5. I przygotujmy się na dłuższą odpowiedź.