Elon Musk kontra OpenAI: walka (nie)na śmierć i życie o przyszłość sztucznej inteligencji
Wybór redakcji Prawo

Elon Musk kontra OpenAI: walka (nie)na śmierć i życie o przyszłość sztucznej inteligencji

To nie kolejny startupowy dramat, a technologiczna telenowela z miliarderem w roli głównej. Elon Musk, współzałożyciel OpenAI, który z czasem zamienił serdeczny uścisk na prawniczy klincz, ponownie uderza w firmę, której niegdyś pomógł wystartować. OpenAI nie pozostaje mu dłużne.

W środę prawnicy OpenAI – wraz z samym CEO, Samem Altmanem – złożyli do sądu wniosek o zakazanie Muskowi „dalszych nielegalnych i nieuczciwych działań”. Chcą też, by odpowiadał za „szkody, które już wyrządził”.

„OpenAI to twardy zawodnik” – piszą prawnicy w kontrpozwie. – „Ale działania Muska dały nam w kość. Jeśli ta kampania się nie skończy, może dojść do poważnych szkód – nie tylko dla zarządzania firmą i jej misji, ale też dla interesu publicznego”. I dalej: „Musk musi zakończyć swoje ataki, a jego ostatnia próba fałszywego przejęcia OpenAI to już o jeden most za daleko”.

Elon oczywiście ma swoją wersję tej historii. Reprezentujący go prawnik, Marc Toberoff, w oświadczeniu przesłanym mediom napisał: „Gdyby zarząd OpenAI rzeczywiście rozważył ofertę Muska dotyczącą ponownego przekształcenia firmy w organizację non-profit – tak jak powinien – zobaczyliby, że to była poważna propozycja. To wiele mówi, że konieczność zapłacenia uczciwej ceny rynkowej rzekomo 'utrudnia’ im realizację ich planów biznesowych”.

A na X (dawniej Twitter) zrobiło się gorąco. „Działania Elona to taktyka w złej wierze, która ma spowolnić OpenAI i przejąć kontrolę nad kluczowymi innowacjami dla własnej korzyści. Dziś kontratakujemy pozwem” – napisało oficjalne konto OpenAI.

Od partnera do przeciwnika

Musk, niegdyś jeden z największych orędowników OpenAI, dziś jawi się jako jej najzacieklejszy krytyk. Twierdzi, że firma porzuciła swą pierwotną misję: zapewnienie, by sztuczna inteligencja służyła całej ludzkości. Przypomnijmy – OpenAI powstała w 2015 roku jako organizacja non-profit. W 2019 przekształcono ją jednak w spółkę o ograniczonym zysku (tzw. capped-profit), a teraz szykuje się kolejna zmiana – w kierunku korporacji działającej na rzecz dobra publicznego (public benefit corporation).

Musk próbował zatrzymać ten proces w sądzie, domagając się tymczasowego zakazu. Federalny sędzia odrzucił wniosek w marcu, ale pozwolił, by sprawa trafiła do ławy przysięgłych wiosną 2026 roku.

A czas nagli. OpenAI musi zakończyć transformację do końca 2025 roku – inaczej ryzykuje utratę części kapitału, który zebrała w ostatnich miesiącach. To jak wyścig z czasem, tylko zamiast zegara – tykająca bomba finansowa.

Głos sprzeciwu z Kalifornii

Nie tylko Musk ma zastrzeżenia. Grupa organizacji – w tym związki zawodowe, jak kalifornijscy Teamsters – złożyła petycję do prokuratora generalnego stanu Kalifornia, Roba Bonty, by powstrzymać OpenAI przed dalszym „prywatyzowaniem misji”. Ich zdaniem firma „zawiodła w ochronie swojego majątku charytatywnego” i „aktywnie sabotuje” pierwotny cel: bezpieczny rozwój sztucznej inteligencji dla dobra ogółu.

Podobny ton miało stanowisko organizacji Encode, współautora (skądinąd niezbyt szczęśliwego) projektu ustawy SB 1047 o bezpieczeństwie AI. Ich amicus brief – czyli opinia przyjaciela sądu – trafił do akt już w grudniu.

OpenAI odpiera zarzuty, twierdząc, że transformacja pozwoli wzmocnić część non-profit i przekierować środki na działania społeczne – m.in. w zdrowiu, edukacji i nauce. „Nie odchodzimy od naszej misji – wręcz przeciwnie. Szykujemy się do stworzenia najlepiej wyposażonej organizacji non-profit na świecie” – podkreśla firma w serii wpisów na platformie X. I wbija szpilkę: „Elon nigdy nie dbał o misję – zawsze chodziło o jego własne interesy”.

Źródło